Categories
Książki

“Preparator” – minirecenzja książki i serii

W 2015 r. na rynek księgarski zaczęły trafiać książki wydawnictwa "Od deski do deski" z serii "Na F/Aktach". Idea była taka, aby kilkoro cenionych polskich pisarzy napisało powieści oparte na autentycznych przypadkach morderstw. Czerpiąc informacje z akt spraw, zeznań, artykułów prasowych i innych dokumentów, mieli oni stworzyć sfabularyzowane relacje wydarzeń, które doprowadziły do zbrodnni. W serii ukazało się dotychczas 8 książek m. in. autorstwa Łukasza Orbitowskiego, Anny Fryczkowskiej, Wojciecha Kuczoka czy Huberta Klimko-Dobrzanieckiego.
"Preparator" tego ostatniego jest trzecią powiieścią z serii, jaką przeczytałam. Głównym bohaterem jest mężczyzna z Łodzi, oskarżony o kazirodztwo, zbeszczeszczenie zwłok i podwójne zabójstwo.
Narracja ma formę zeznania, niemal monologu z licznymi dygresjami. Wspomnienia z dzieciństwa i okresu dorastania, trudne relacje z matką i prawie żadne z ojcem, pasja do fotografowania, praca w prosektorium, małżeństwo i inne epizody z życia głównego bohatera przeplatają się z refleksjami o charakterze egzystencjalnym, socjologicznym, społecznym, teologicznym, a nawet miejscami politycznym.
Bardzo dobra powieść, pokazująca proces kształtowania się psychiki ludzkiej – źródła kompleksów, uraz, frustracji czy wręcz dewiacji – nie pozbawiona mimo ciężaru tematu błyskotliwości i ironicznego humoru.

https://lubimyczytac.pl/seria/6708/na-f-aktach

Categories
Podróże

Kto był w Paryżu, ręka do góry

Najbliższa podróż, w jaką wyruszę w tym roku, zawiedzie mnie do stolicy Francji. Już za dwa miesiące powitam ten słynny Paryż, opiewany przez poetów, pisarzy, reżyserów i piosenkarzy. A że przyjdzie mi go poznawać niejako w koncentracie, bo zaledwie 4 dni mam na tony zabytków i sztuki, wieki historii oraz tysiące smaków i zapachów, to muszę się do tej podróży dobrze przygotować.
W tym celu posłużę się przede wszystkim przewodnikami – właśnie zaczynam kompletować stosowną literaturę. Jednak równie cenne mogą okazać się wskazówki i podpowiedzi tych z was, którzy wizytę w tym mieście mają już za sobą.
Dlatego miło mi będzie, jeśli dacie znać w komentarzach, że byliście i zechcecie się podzielić swoimi doświadczeniami lub uwagami.
Zawczasu odpowiem tym, którzy mają ochotę zapytać, czy nie boję się tam lecieć wobec aktualnych niepokojów o podłożu religijno-politycznym. Nie, nie boję się. Żal mi tylko, że katedra spłonęła i nie można jej już odwiedzić.

Categories
Koncerty

Dni Góry 2020 – zapowiedź

Co roku na przełomie czerwca i lipca odbywają się u nas Dni Góry. Z tej okazji zjeżdżają do naszego miasta artyści polscy i zagraniczni. Wstęp na imprezę jest darmowy, a zabawa z reguły świetna. Tym bardziej zdumiewa fakt, że często podczas koncertów widzowie wypełniają stadion tylko w części.
Ja zawsze z niecierpliwością wyczekuję tej specjalnej atrakcji i jeśli tylko jestem w mieście, to korzystam z możliwości posłuchania na żywo takich głosów jak: Grzegorz Markowski, Patrycja Markowska, Sylwia Grzeszczak, Dominika Gawęda z Blue Cafe, zespołów Electric Light Orchestra, Golec Uorkiestra czy Ira.
W tym tygodniu została ogłoszona lista gości, którzy wystąpią na Dniach Góry 2020. Odbędą się one 27 i 28 czerwca. Zawitają do nas Enej, Dżem, Bad Boys Blue i Dawid Kwiatkowski, tak więc każde pokolenie znajdzie coś dla siebie. Osobiście najbardziej cieszę się na Dżem, który w ubiegłym roku przeszedł mi koło nosa, gdy występował we Wschowie 30 km od Góry. Nie miałabym jak wrócić do domu po koncercie, więc musiałam sobie odpuścić.

Categories
Książki

“Tartak” – minirecenzja

Przeczytałam na temat "Tartaku" Daniela Odiji kilka dosyć niepochlebnych recenzji na portalu Lubimy Czytać i muszę przyznać, że trochę się dziwię. Temat tej społeczno-obyczajowej powieści nie jest może szczególnie odkrywczy, ale styl autora ma w sobie coś ożywczego, taką nutkę ironicznego humoru, która mnie zawsze ujmuje.
Do sennej polskiej wsi zjeżdża Myśliwski z rodziną, nowobogacki, który ma plan na biznes. Wykupuj ziemię od chłopów, uruchamia tartak i przerabia w nim drzewa z okolicznych lasów. Chłopi bez perspektyw i dochodów topią smutki w alkoholu, śliniąc się do pani Marioli, właścicielki wiejskiej karczmy i zazdroszcząc Myśliwskiemu majątku. Myśliwski interes kręci, ale szczęścia nie zaznaje. Żona niekochana, zahukana, syn utracjusz, a do tego pojawia się adwersarz, lokalny polityk, który poprzysięga mu zgubę, jeśli Myśliwski go nie poprze.
Wiadomo, fortuna kołem się toczy, więc z wyżyn prowadzi pewna droga na dół, ku upadkowi.
Ciekawy portret polskiej wsi, barwne postaci i krytyczna analiza stosunków międzyludzkich. Wszystko to znajdziemy w tej niewielkiej powieści.

Categories
Książki

“Ostatnie Tango w Paryżu” – krytyczna minirecenzja

Nie musiałam w tym roku długo czekać, aby trafić na pierwszego literackiego gniota. Druga książka, po jaką sięgnęłam i proszę, oto jest. Gniot nad gnioty nawet.
Powieść "Ostatnie tango w Paryżu" Roberta Alley'a powstała na podstawie głośnego filmu Bernardo Bertolucciego. Filmu nie znam, ale jego literackiego klona żałuję, że poznałam. Jedyny plus jest taki, że to wątpliwe dziełko jest krótkie. Inaczej nie dotrwałabym.
Jesto niby romans, niby powieść erotyczna – niesmaczna, tragiczna, neurotyczna.
Atmosfera jakaś duszna, przykurzona. Bohaterów trudno polubić albo choćby zrozumieć.
On starzejący się, ona dwudziestokilkuletnia – spotykają się w wynajętym mieszkaniu, nie znając swoich nazwisk. Jego żona popełniła samobójstwo, ona kręci ze znajomym jakieś reality show. Oboje desperacko szukają bliskości, ale tak naprawdę mentalnie są bardzo dalecy od siebie. Wszystko zmierza ku tragicznemu finałowi.
Nie polecam. Jest wiele lepszych romansów w scenerii Paryża.

Categories
Książki

12 minut miłości. Opowieść o tangu – minirecenzja

Nie umiem tańczyć tanga. Ba, w ogóle nie umiem tańczyć i są chwile, kiedy bardzo tego żałuję. Czytając książkę Kapki Kassabowej "12 minut miłości. Opowieść o tangu" nie mogłam się pozbyć uczucia zazdrości względem autorki, bo też tak bym chciała jak ona ruszyć w tango i dać się porwać temu szaleństwu, tej "chorobie", która wchodzi w krew, w ciało i w umysł.
Kapka Kassabova to dziennikarka i pisarka pochodzenia bułgarskiego. Szybko wyemigrowała z rodzicami do Nowej Zelandii i tam w wieku 25 lat poznała tango, które na wiele lat stało się treścią jej życia. Zjeździła za tangiem cały świat, gnając od klubu do klubu, od milongi do milongi, przez kursy, turnieje, indywidualne lekcje, poznając mistrzów tanga, nauczycieli i takich samych zwariowanych na punkcie tego tańca zapaleńców jak ona.
"12 minut miłości" to autobiograficzna opowieść o tangu, o filozofii tangueros, o wzlotach i upadkach, pełna barwnych postaci, ale też rzeczowych informacji na temat stylów, kroków, muzyki do tanga, sprytnie wplecionych w osobiste wspomnienia autorki.
Może odrobinę przydługa, niemniej jednak bardzo ciekawa lektura.

Categories
Kulinaria

Siemieniotka, zupa z nasion konopi

Wahałam się, czy publikować ten wpis, bo zasadniczo jestem przeciwko pisaniu o czymś, o czym się nie ma pojęcia, a ja siemieniotki nigdy w życiu nie próbowałam. Mało tego, nie znam nikogo, kto by to gotował lub jadł. Usłyszałam o tej polskiej potrawie wigilijnej kilka dni temu od córki mojej przyjaciółki, która z kolei dowiedziała się o niej od nauczyciela historii.
Siemieniotka jest podobno znana w Małopolsce, na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce. Są różne warianty tej zupy, której podstawowe składniki to:
nasiona konopi, najlepiej mielone,
masło,
cebula,
słodka śmietanka,
woda,
sól, cukier i pieprz.
W jednej z wersji cebulkę pokrojoną w kostkę podsmaża się na maśle, potem zalewa się wodą, wsypuje nasiona konopi, przyprawia i gotuje. Na koniec dolewa się śmietankę.
Zupę podaje się z kaszą gryczaną lub grzankami.
Jeśli ktoś z was jadł tę potrawę, niech się podzieli wrażeniami smakowymi.
Nie jestem pewna, czy mi siemieniotka by posmakowała, ale na pewno jest to potrawa bardzo oryginalna, już choćby poprzez użycie nasion konopi, bardzo zdrowych, ale też mało popularnych w polskiej kuchni.

Poniżej link do filmu, w którym pokazane jest, jak siemieniotka powstaje:

Categories
Książki

Czarne, moje ulubione wydawnictwo

Przez długi czas, wybierając książki, w ogóle nie zwracałam uwagi na wydawcę. Stopniowo jednak zaczęłam zauważać pewne prawidłowości. Konkretne nazwy wydawnictw powtarzały się przy książkach, które robiły na mnie szczególne wrażenie. I tak najpierw przypadły mi do gustu propozycje Marginesów, szczególnie za sprawą mojego ulubionego pisarza Jaume Cabre. Im bliżej jednak przyglądałam się ofercie Marginesów, tym więcej ich propozycji uznawałam za nie trafiające w mój gust, głównie tyczyło się to kryminałów, których prawie wcale nie czytam. Moje zainteresowanie Marginesami osłabło. Za to na miejsce pierwsze w rankingu moich ulubionych wydawnictw wysunęło się Czarne.
Po części wiąże się to z ewoluowaniem mojego czytelniczego gustu w kierunku literatury faktu, głównie reportaży i książek podróżniczych. Oferta Czarnego obfituje właśnie w tego typu literaturę. Znajdziemy u nich świetne reportaże, opowiadające o krajach mało popularnych jak Mołdawia, Armenia lub Kambodża,
czy regionach jak Bałkany. Czarne proponuje również biografie ciekawych ludzi oraz np. zespołów muzycznych, choćby Depeche Mode.
Czarne nie ogranicza się jednak do literatury non fiction. Proponuje również niebanalne powieści społeczno-obyczajowe jak np. "Złodzieje Bzu" Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, "Tartak" Daniela Odiji czy wysoko oceniane "Cieśniny" Wojciecha Nowickiego.
To Czarne publikuje autorów pokroju Swietłany Aleksijewicz. Przyznam, że marzy mi się, by zgromadzić sobie całą kolekcję książek wydanych przez Czarne. Byłaby to prawdziwa skarbnica wiedzy o świecie.
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki

Categories
Koncerty

Współczesny pop w stylu retro

Czasem przypadek sprawia, że odkrywamy coś naprawdę ciekawego. Tak właśnie miałam z zespołem Główny Zawór Jazzu.
Obudziłam się pewnego listopadowego dnia w 2018 r. i jeszcze leżąc w łóżku, zajrzałam na Facebooka. Czytam na profilu naszego domu kultury, że wieczorem planowany jest koncert Głównego Zaworu Jazzu. Kto to? Co to? nie mam pojęcia. Nazwa dziwna, ale intrygująca. Szybko rozważam, czy mam jakieś plany na wieczór, ale nie… Nic się nie szykuje. Dam więc się zaskoczyć.
Takim to sposobem po raz pierwszy usłyszałam ten zespół z Poznania, który dopiero zaczynał się promować, więc występował za darmo w okolicznych miastach. Dziewiątka sympatycznych, pełnych zapału i inwencji, młodych ludzi postanowiła bawić słuchaczy, proponując im jazzowo-swingowe aranżacje popularnych, współczesnych utworów. Stylową oprawę retro zyskały m. in. "Jaśniej" Krzysztofa Zalewskiego, "Granda" Moniki Brodki, "Cool me down" Margaret czy "Ale w koło jest wesoło" Perfectu. Sekcja denta, perkusja i bas, a do tego wokal trzech harmonijnie współistniejących głosów żeńskich – brzmienie jak z lat dwudziestych czy trzydziestych.
Opuściłam salę widowiskową zauroczona taką pomysłową muzyczną inicjatywą.

Drugie spotkanie z GZJ było już świadomym, zaplanowanym wyborem i miało miejsce w lipcu 2019 r. w ramach Dni Góry. Niestety reklama zawiodła i do niewielu ludzi dotarła informacja o ich koncercie na stadionie miejskim. W efekcie publiczność dopisała słabo, za to zespół znowu dał z siebie wszystko i utwierdził mnie w przekonaniu, że warto śledzić jego poczynania na scenie muzycznej. Szczególnie, że nie stoi za nimi żadna duża firma płytowa. Realizują swoje nagrania, korzystając z platformy odpalprojekt.pl. Perfekcyjni może nie są, ale mają zapał, pomysły i chęci, by się rozwijać i dawać ludziom radość.

Na zachętę dla tych, którzy nie słyszeli, link do jednego z ich wykonań:

Categories
Ja

Chyba coś sobie postanowie :)

Taki ładny ten rok, dwie dwudziestki. Warto byłoby go jakoś szczególnie wykorzystać i zapamiętać. Najlepszy sposób to chyba postawić sobie jakieś wyzwanie, postanowić coś i dążyć do realizacji wyznaczonego celu.
W moim przypadku będzie to kilka drobiazgów, które tylko pozornie będą łatwe i mało znaczące.
Po pierwsze przeczytam nie mniej niż 10 książek po niemiecku.
Po drugie zapanuję trochę nad swoim już prawie uzależniemiem od iPhone'a, ustanawiając każdy poniedziałek dniem wolnym od Whatsappa ze szczególnym uwzględnieniem grup dyskusyjnych.
Po trzecie wyrobię wreszcie paszport i popracuję nad zrealizowaniem jednego z moich marzeń turystycznych, czyli podróżą do Stambułu. Nie obiecuję sobie, że już w tym roku tam polecę, bo mam kilka innych planów wyjazdowych na najbliższe miesiące, ale zbadam możliwości i przygotuję grunt.
C.d.n. być może 🙂

EltenLink