Categories
Kulinaria

Murdla z jabłkami

Lata temu trafiłam w gazecie na przepis na ciasto z jabłkami o zabawnie brzmiącej nazwie murdla. Ciasto było niezwykle proste w przygotowaniu, więc wypróbowałam przepis razem z kuzynką. Efekt był zaskakujący – bardzo wilgotne ciasto, niemal o konsystencji budyniu. Pyszne!
Dziś odnalazłam przepis na murdlę, robiąc porządki w szpargałach. Dzielę się nim. Może ktoś zechce upiec.

Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
1 szklanka kefiru
1 szklanka oleju
4 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 kg obranych jabłek

Sposób przygotowania:
Jajka ubić z cukrem. Stopniowo dodawać kefir, potem olej, a wreszcie mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Do ciasta wsypać obrane i pokrojone w ósemki jabłka.
Ciasto wlać do wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą formy. Piec w 180 c 30 – 35 minut.

Smacznego!

Categories
Kulinaria

Wykiwana przez kiwano

Mam słabość do nowinek smakowych, szczególnie z dziedziny warzyw i owoców. W celach poznawczych jestem gotowa skosztować każdego gatunku czy odmiany. Tym razem padło na kiwano (ogórek afrykański). Wiem, że sprowadzony do Polski na pewno nie smakuje tak, jak ten, który dojrzał w kraju pochodzenia, ale jakieś wyobrażenie mimo wszystko da. W końcu banany, pomarańcze czy mango też mimo wszystko kupujemy w supermarketach, nie ograniczając się do rodzimych jabłek, śliwek czy ziemniaków.
Po kiwano wielkich walorów smakowych nie oczekiwałam, choć opisy w necie kusiły, porównując ten kolczasty owoc do kiwi, melona i banana. Moje wrażenia są następujące:
Kiwano wyglądem przypomina przerośniętego ogórka gruntowego długości średniej dłoni. Kolce ma rzadko rozmieszczone, twarde, około półcentymetrowe. Najwygodniej jest przekroić go wzdłuż na dwie połówki i łyżeczką wyjeść miąższ, który składa się z podłużnych, żelowatych bąbelków, leżących w długich rządkach, pooddzielanych błonkami. Każdy bąbelek, który nie jest łatwo rozgryźć, bo jego żelowata konsystencja ucieka spod zębów, zawiera w środku nasionko, przypominające nasiona przejrzałych, zachowanych na nasienniaki, ogórków.
Smak jest kwaskowaty, ożeźwiający z nutą ogórkową. Przy skórce można się doszukać też nuty babanowej, ale pochodzącej raczej z wewnętrznej powieżchni skórki banana, a nie samego owocu.
Podsumowując, spróbować warto, żeby wiedzieć. Powtarzać tego doświadczenia raczej nie trzeba. Nic mnie w kiwano nie urzekło, choć łatwo mogę sobie wyobrazić, że w krajach, gdzie dojrzewa, w porze gorącej może doskonale gasić pragnienie.

Categories
Kulinaria

Siemieniotka, zupa z nasion konopi

Wahałam się, czy publikować ten wpis, bo zasadniczo jestem przeciwko pisaniu o czymś, o czym się nie ma pojęcia, a ja siemieniotki nigdy w życiu nie próbowałam. Mało tego, nie znam nikogo, kto by to gotował lub jadł. Usłyszałam o tej polskiej potrawie wigilijnej kilka dni temu od córki mojej przyjaciółki, która z kolei dowiedziała się o niej od nauczyciela historii.
Siemieniotka jest podobno znana w Małopolsce, na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce. Są różne warianty tej zupy, której podstawowe składniki to:
nasiona konopi, najlepiej mielone,
masło,
cebula,
słodka śmietanka,
woda,
sól, cukier i pieprz.
W jednej z wersji cebulkę pokrojoną w kostkę podsmaża się na maśle, potem zalewa się wodą, wsypuje nasiona konopi, przyprawia i gotuje. Na koniec dolewa się śmietankę.
Zupę podaje się z kaszą gryczaną lub grzankami.
Jeśli ktoś z was jadł tę potrawę, niech się podzieli wrażeniami smakowymi.
Nie jestem pewna, czy mi siemieniotka by posmakowała, ale na pewno jest to potrawa bardzo oryginalna, już choćby poprzez użycie nasion konopi, bardzo zdrowych, ale też mało popularnych w polskiej kuchni.

Poniżej link do filmu, w którym pokazane jest, jak siemieniotka powstaje:

Categories
Kulinaria

Rodopska inspiracja śniadaniowa

Inspirują mnie kuchnie świata. Chętnie odkrywam nowe smaki i adoptuję je do swojego jadłospisu, przefiltrowane przez moją własną wyobraźnię smakową.
Ostatnio, czytając książkę Ałbeny Grabowsskiej o Rodopach, bułgarskiej krainie na styku z Grecją, natrafiłam na przepis, który wzbudził moje zainteresowanie.
Jako wielbicielka wszelkich potraw mącznych nie mogłam nie spróbować zrobić marudnici. Są to swego rodzaju grube naleśniki, czy raczej placuszki z jogurtu naturalnego, jajek, mąki, soli i sody oczyszczonej. Można je jeść z różnymi dodatkami – na słodko lub słono. Smaży się je na teflonowej patelni bez tłuszczu, bo jogurt zawarty w cieście w zupełności wystarcza, by marudnici nie przywarły do patelni. Ich powierzchnia nie jest miękka i tłustawa, jak w przypadku naleśników, lecz sucha, gładka i lekko twardawo-chrupka. Smak przypomina mi dzieciństwo na wsi u babci, gdzie w latach 80. stał jeszcze w kuchni kaflowy piec na drewno z fajerkami i płytą, na której babcia wypiekała podobne placuszki.
Nie jest to danie wykwintne, raczej prosta, codzienna potrawa śniadaniowa, nie pozbawiona jednak waloru, który sprawia, że na stałe włączyłam ją do swojego porannego jadłospisu i przynajmniej raz w tygodniu napycham się marudnici z konfiturami, miodem lub kozim serem.

Przepis podaję za książką Ałbeny Grabowskiej "Tam, gdzie urodził się Orfeusz". Porcja wystarcza dla 3 lub 4 mniej głodnych osób.

Marudnici
• 250 ml jogurtu naturalnego
• 1 łyżeczka sody oczyszczonej
• 1 łyżeczka soli
• 2 jajka
• 2 szklanki mąki
Do jogurtu dodać sodę i sól, zmieszać z mąką, dodać dwa jajka. Wyrobić dość gęste ciasto (gęstsze niż naleśnikowe). Smażyć na teflonowej patelni z obydwu stron.

EltenLink