Tego się właśnie obawiałam. Coś, co trzeba robić regularnie, przestaje sprawiać radość i przyjemność, stając się obowiązkiem. Z obowiązkami zaś jest tak, że łatwo zaczynają ciążyć. Tak też się stało w moim przypadku z pisaniem minirecenzji przeczytanych książek. Kiedy przyszło mi pisać średnio co drugi dzień opinię, zaczęło mi to niemile doskwierać i wena mnie zupełnie opuściła. Tak więc o marcowych lekturach będzie zbiorczo z króciutkimi tylko adnotacjami.
Month: March 2020
Łukasz Lamża, reporter naukowy, w syntetyczny sposób, bez rozwlekania, opierając się na konkretnych dowodach naukowych (tam, gdzie się da, bo niektóre teorie są
tak abstrakcyjne, że nawet nie da się szukać przeciwko nim argumentu) obala irracjonalne teorie, najpopularniejsze w przestrzeni publicznej. W kilkunastu rozdziałach rozprawia się z takimi zjawiskami jak ruch antyszczepionkowy, homeopatia, wlewy
z witaminy c, magiczne właściwości wody i powiększanie piersi przy pomocy hipnozy, kreacjonizm młodoziemski, płaskoziemstwo, czy negowanie zmian
klimatycznych, a nawet audiofilia ekstremalna.
Argumentacja jest bardzo dobrze poparta źródłami, logiczna i podana w łatwy i przyswajalny sposób. Lamża daje gotowy oręż do stawiania czoła absurdom.
Co istotne – przystępując do pracy nie był nastawiony negatywnie, nie skreśla wszystkiego z góry, poszukuje przyczyn, dla których ludzie nabierają się
akurat na dany pomysł i czy rzeczywiście się nabierają. Stara się podchodzić poważnie do najdziwniejszych idei, ale oczywiście zdarza mu się też puścić
oczko do czytelnika i wywołać uśmiech.
Dla mnie najciekawszy okazał się rozdział poświęcony homeopatii. Chyba dlatego, że taka piramidalna bzdura znalazła tak szeroki dostęp do naszej codzienności, bo przecież preparaty homeopatyczne można dostać w każdej aptece. Nawet niektórzy lekarze je polecają.
Zachęcam do lektury. Można się rozerwać i wiele nauczyć.
Przejrzyście skonstruowana, wyważona biografia jednego z głównych przedstawicieli modernizmu w architekrurze. Książka nie jest przeładowana datami i innymi
suchymi faktami. Zawiera odpowiednią dawkę anegdot, szczegółów z życia prywatnego oraz teorii, jakie mu przyświecały przy projektowaniu. Najważniejsze
projekty zostały dość szczegółowo opisane, łącznie z recepcją w momencie ich realizacji i współcześnie. Z biografii wyłania się żywy portret szwajcarskiego
architekta z całą jego skomplikowaną osobowością. Polecam.
Póki co najmniej fascynująca powieść tego autora, jaką czytałam, choć jeśli jej nie porównywać z "Preparatorem" czy "Złodziejami Bzu", to można ją uznać za dobrą.
Dwa wątki się tu przeplatają. Mąż, niemiecki nauczyciel biologii, jest w związku, który się wypalił i trzymają go tylko dzieci. Żona, chłodna, dominująca i on, który nagle sobie uświadamia, że żyje od lat pod pantoflem. Wojna i wysłanie nauczyciela na Bornholm pozwalają obojgu zweryfikować uczucia, jakie do siebie żywią.
Drugi wątek to monolog dorosłego syna przy łóżku matki, która jest w śpiączce. Daje to synowi możliwość podsumowania ich wzajemnej relacji, wylania żalów i przyznania się do mimowolnego uzależnienia.
To powieść o kobietach silnych, zaborczych, dominujących i o tym, jak wpływają na bliskich im mężczyzn. Powieść o tym, co ludzi trzyma razem.
Zdumiewa mnie czasem zaklasyfikowanie pewnych książek do gatunków literackich w serwisach typu "BiblioNetka" czy "Lubimy Czytać". Ostatnio takim zaskoczeniem
było dla mnie odkrycie, że zbiór baśni, bajęd i opowieści historycznych, zaproponowany przez Danutę Bieńkowską, ktoś uznał za literaturę dziecięcą. Już
lektura wstępu, który jest krótkim rysem historycznym kształtowania się państwowości na ziemiach dzisiejszej Rumunii i Mołdawii, jasno pokazuje, że nie
jest kierowany do małego czytelnika, a historie zebrane w tym niewielkim tomiku nie pozwoliłyby pewnie spokojnie zasnąć większości dzieci.
Prawie wszystkie teksty, jak to często bywa z twórczością, opartą na ustnych przekazach ludowych, są pełne scen okrucieństwa, kar, zemst i chytrych wybiegów.
Opowieści historyczne nawiązują do autentycznych postaci z dziejów księstw Wołoszy, Mołdawii i Siedmiogrodu, jak Vlad Palownik, Lupu czy Basarab, ale nie
stronią od zjawisk nadprzyrodzonych, magii, niesamowitości, jakie znamy z legend.
Polecam tę książkę osobom, które chcą poznać motywy, funkcjonujące w zbiorowej świadomości ludności tamtych terenów znajdujące zapewne swoje odzwierciedlenie
we współczesnej literaturze rumuńskiej. Odnajdziemy tam też odniesienia do postaci, znanych z polskiej historii.