Categories
Podróże

Gniezno – spontaniczny rekonesans turystyczny

Koniec stycznia nie jest najlepszą porą na zwiedzanie polskich miast, ale krótki, spontaniczny rekonesans nie zaszkodzi zrobić, gdy okazja się narzuca. W Gnieźnie byłam raz przejazdem 30 lat temu, kiedy z wycieczką szkolną wybraliśmy się do Trójmiasta. Mgliście pamiętam wizytę w katedrze i nic poza tym, a przecież Gniezno to serce polskości, miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Ze świadomością kontekstu historycznego Gniezna odbyłam wczoraj dwuipółgodzinny spacer po pierwszej stolicy naszego kraju.
Z pewnym żalem musiałam skonstatować, że śladów średniowiecznej przeszłości niewiele się zachowało. Centrum Gniezna to w większości zabudowa XIX-wieczna. Jest to skutek wielkiego pożaru, który w 1830 r. strawił połowę miasta. Okres przynależności Gniezna do zaboru pruskiego zatarł również w znacznym stopniu ślady piastowskiej przeszłości.
Efektem przebudowy po pożarze jest dosyć przejrzysty układ starego miasta – szerokie ulice, duże place – w mieście czuje się przestrzeń.
Położenie Gniezna nadaje mu specyficzny charakter. Rozciągnięte na siedmiu wzgórzach, zamyka w swoim obrębie 5 jezior. Przez miasto przepływają dwie rzeczki, jest też sporo zieleni. Już przy samym dworcu kolejowym trafiamy na piękny, nowo rewitalizowany park Tadeusza Kościuszki, w którym stoi pomnik Przemysła II. Od dworca łatwo docieramy do głównej ulicy starego miasta, ul. Chrobrego, która w pobliżu rynku przechodzi w deptak. Przy tej ulicy znajduje się wiele ważnych dla miasta i ciekawych dla turysty budynków, m. in. zespół szkół o bardzo ciekawej architekturze, teatr im. Fredry, urząd miasta, stary ratusz (obecnie urząd stanu cywilnego), przed którym rozsiadł się Bolesław Chrobry. Na rynku zobaczyć można ciekawą instalację – w bruk wmurowanych została ponad setka spiżowych tablic z herbami miast i instytucji, które wsparły finansowo Gniezno podczas obchodów tysiąclecia śmierci św. Wojciecha (tzw. krąg darczyńców). Niedaleko rynku stoi katedra gnieźnieńska. Wnętrze jej obecnie jest w remoncie, więc zwiedzanie nie jest zbyt przyjemne, ale możliwe. Do drzwi gnieźnieńskich i podziemi trzeba kupić bilet. Zrobię to przy następnej okazji, wiosną.
Przez centrum miasta przebiega niedawno utworzony trakt królewski, złożony z pomników królów, rzeźb królików i makiet. Króliki nawiązują do wydarzeń z historii miasta. Ja obejrzałam 3: królika powstańca wielkopolskiego (z karabinem), królika degustatora (z lampką wina) i królika, bo ja wiem… (z beczką miodu może). Przypominają one nieco wrocławskie krasnale, ale jest ich zdecydowanie mniej, podobno 15.

Koniec stycznia nie jest najlepszą porą na zwiedzanie polskich miast, ale krótki, spontaniczny rekonesans nie zaszkodzi zrobić, gdy okazja się narzuca. W Gnieźnie byłam raz przejazdem 30 lat temu, kiedy z wycieczką szkolną wybraliśmy się do Trójmiasta. Mgliście pamiętam wizytę w katedrze i nic poza tym, a przecież Gniezno to serce polskości, miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Ze świadomością kontekstu historycznego Gniezna odbyłam wczoraj dwuipółgodzinny spacer po pierwszej stolicy naszego kraju.
Z pewnym żalem musiałam skonstatować, że śladów średniowiecznej przeszłości niewiele się zachowało. Centrum Gniezna to w większości zabudowa XIX-wieczna. Jest to skutek wielkiego pożaru, który w 1830 r. strawił połowę miasta. Okres przynależności Gniezna do zaboru pruskiego zatarł również w znacznym stopniu ślady piastowskiej przeszłości.
Efektem przebudowy po pożarze jest dosyć przejrzysty układ starego miasta – szerokie ulice, duże place – w mieście czuje się przestrzeń.
Położenie Gniezna nadaje mu specyficzny charakter. Rozciągnięte na siedmiu wzgórzach, zamyka w swoim obrębie 5 jezior. Przez miasto przepływają dwie rzeczki, jest też sporo zieleni. Już przy samym dworcu kolejowym trafiamy na piękny, nowo rewitalizowany park Tadeusza Kościuszki, w którym stoi pomnik Przemysła II. Od dworca łatwo docieramy do głównej ulicy starego miasta, ul. Chrobrego, która w pobliżu rynku przechodzi w deptak. Przy tej ulicy znajduje się wiele ważnych dla miasta i ciekawych dla turysty budynków, m. in. zespół szkół o bardzo ciekawej architekturze, teatr im. Fredry, urząd miasta, stary ratusz (obecnie urząd stanu cywilnego), przed którym rozsiadł się Bolesław Chrobry. Na rynku zobaczyć można ciekawą instalację – w bruk wmurowanych została ponad setka spiżowych tablic z herbami miast i instytucji, które wsparły finansowo Gniezno podczas obchodów tysiąclecia śmierci św. Wojciecha (tzw. krąg darczyńców). Niedaleko rynku stoi katedra gnieźnieńska. Wnętrze jej obecnie jest w remoncie, więc zwiedzanie nie jest zbyt przyjemne, ale możliwe. Do drzwi gnieźnieńskich i podziemi trzeba kupić bilet. Zrobię to przy następnej okazji, wiosną.
Przez centrum miasta przebiega niedawno utworzony trakt królewski, złożony z pomników królów, rzeźb królików i makiet. Króliki nawiązują do wydarzeń z historii miasta. Ja obejrzałam 3: królika powstańca wielkopolskiego (z karabinem), królika degustatora (z lampką wina) i królika, bo ja wiem… (z beczką miodu może). Przypominają one nieco wrocławskie krasnale, ale jest ich zdecydowanie mniej, podobno 15.
Jednak nie samą historią i architekturą człowiek żyje, więc było też coś dla ciała. W przytulnej cukierniokawiarni Sowa kupiłam rogaliki bydgoskie, przypominające rogale świętomarcińskie. Polecam, są bardzo smaczne.
Zdecydowanie warto odwiedzić Gniezno. Na pewno wrócę.

One reply on “Gniezno – spontaniczny rekonesans turystyczny”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink