Tego się właśnie obawiałam. Coś, co trzeba robić regularnie, przestaje sprawiać radość i przyjemność, stając się obowiązkiem. Z obowiązkami zaś jest tak, że łatwo zaczynają ciążyć. Tak też się stało w moim przypadku z pisaniem minirecenzji przeczytanych książek. Kiedy przyszło mi pisać średnio co drugi dzień opinię, zaczęło mi to niemile doskwierać i wena mnie zupełnie opuściła. Tak więc o marcowych lekturach będzie zbiorczo z króciutkimi tylko adnotacjami.
Author: Sunniva
Łukasz Lamża, reporter naukowy, w syntetyczny sposób, bez rozwlekania, opierając się na konkretnych dowodach naukowych (tam, gdzie się da, bo niektóre teorie są
tak abstrakcyjne, że nawet nie da się szukać przeciwko nim argumentu) obala irracjonalne teorie, najpopularniejsze w przestrzeni publicznej. W kilkunastu rozdziałach rozprawia się z takimi zjawiskami jak ruch antyszczepionkowy, homeopatia, wlewy
z witaminy c, magiczne właściwości wody i powiększanie piersi przy pomocy hipnozy, kreacjonizm młodoziemski, płaskoziemstwo, czy negowanie zmian
klimatycznych, a nawet audiofilia ekstremalna.
Argumentacja jest bardzo dobrze poparta źródłami, logiczna i podana w łatwy i przyswajalny sposób. Lamża daje gotowy oręż do stawiania czoła absurdom.
Co istotne – przystępując do pracy nie był nastawiony negatywnie, nie skreśla wszystkiego z góry, poszukuje przyczyn, dla których ludzie nabierają się
akurat na dany pomysł i czy rzeczywiście się nabierają. Stara się podchodzić poważnie do najdziwniejszych idei, ale oczywiście zdarza mu się też puścić
oczko do czytelnika i wywołać uśmiech.
Dla mnie najciekawszy okazał się rozdział poświęcony homeopatii. Chyba dlatego, że taka piramidalna bzdura znalazła tak szeroki dostęp do naszej codzienności, bo przecież preparaty homeopatyczne można dostać w każdej aptece. Nawet niektórzy lekarze je polecają.
Zachęcam do lektury. Można się rozerwać i wiele nauczyć.
Przejrzyście skonstruowana, wyważona biografia jednego z głównych przedstawicieli modernizmu w architekrurze. Książka nie jest przeładowana datami i innymi
suchymi faktami. Zawiera odpowiednią dawkę anegdot, szczegółów z życia prywatnego oraz teorii, jakie mu przyświecały przy projektowaniu. Najważniejsze
projekty zostały dość szczegółowo opisane, łącznie z recepcją w momencie ich realizacji i współcześnie. Z biografii wyłania się żywy portret szwajcarskiego
architekta z całą jego skomplikowaną osobowością. Polecam.
Póki co najmniej fascynująca powieść tego autora, jaką czytałam, choć jeśli jej nie porównywać z "Preparatorem" czy "Złodziejami Bzu", to można ją uznać za dobrą.
Dwa wątki się tu przeplatają. Mąż, niemiecki nauczyciel biologii, jest w związku, który się wypalił i trzymają go tylko dzieci. Żona, chłodna, dominująca i on, który nagle sobie uświadamia, że żyje od lat pod pantoflem. Wojna i wysłanie nauczyciela na Bornholm pozwalają obojgu zweryfikować uczucia, jakie do siebie żywią.
Drugi wątek to monolog dorosłego syna przy łóżku matki, która jest w śpiączce. Daje to synowi możliwość podsumowania ich wzajemnej relacji, wylania żalów i przyznania się do mimowolnego uzależnienia.
To powieść o kobietach silnych, zaborczych, dominujących i o tym, jak wpływają na bliskich im mężczyzn. Powieść o tym, co ludzi trzyma razem.
Zdumiewa mnie czasem zaklasyfikowanie pewnych książek do gatunków literackich w serwisach typu "BiblioNetka" czy "Lubimy Czytać". Ostatnio takim zaskoczeniem
było dla mnie odkrycie, że zbiór baśni, bajęd i opowieści historycznych, zaproponowany przez Danutę Bieńkowską, ktoś uznał za literaturę dziecięcą. Już
lektura wstępu, który jest krótkim rysem historycznym kształtowania się państwowości na ziemiach dzisiejszej Rumunii i Mołdawii, jasno pokazuje, że nie
jest kierowany do małego czytelnika, a historie zebrane w tym niewielkim tomiku nie pozwoliłyby pewnie spokojnie zasnąć większości dzieci.
Prawie wszystkie teksty, jak to często bywa z twórczością, opartą na ustnych przekazach ludowych, są pełne scen okrucieństwa, kar, zemst i chytrych wybiegów.
Opowieści historyczne nawiązują do autentycznych postaci z dziejów księstw Wołoszy, Mołdawii i Siedmiogrodu, jak Vlad Palownik, Lupu czy Basarab, ale nie
stronią od zjawisk nadprzyrodzonych, magii, niesamowitości, jakie znamy z legend.
Polecam tę książkę osobom, które chcą poznać motywy, funkcjonujące w zbiorowej świadomości ludności tamtych terenów znajdujące zapewne swoje odzwierciedlenie
we współczesnej literaturze rumuńskiej. Odnajdziemy tam też odniesienia do postaci, znanych z polskiej historii.
“Ukochane równanie profesora” Yoko Ogawa
Najnowsza książka japońskiej autorki to ciepła, wzruszająca opowieść, przekazująca prostą, ale ważną prawdę, że każdy człowiek zasługuje na uwagę. Każdy ma swoją historię, trzeba tylko poświęcić trochę czasu, by ją odkryć. Ogawa pokazuje to na przykładzie pozornie zbzikowanego, zaniedbanego staruszka, dawniej profesora matematyki, który od wypadku ma problemy z pamięcią i u którego żadna gosposia nie wytrzymuje dłużej. Aż do momentu, gdy zatrudnia się u niego narratorka opowieści, kobieta samotnie wychowująca syna. O niezwykłej przyjaźni, łączącej tą trójkę i o tym, że nawet matematyka może być fascynująca, jeśli odpowiednio się ją przedstawi, przeczytamy w tej krótkiej powieści. Zakończenie jest trochę powierzchowne i pośpieszne, ale i tak polecam. To książka, która przytula i ogrzewa.
Czytałam w wersji niemieckojęzycznej "Das Reich von dieser Welt" w formie audiobooka.
Powieść kubańskiego pisarza, uznawana za pierwszą przedstawicielkę nurtu realizmu magicznego w literaturze latynoamerykańskiej. Dobra, ale nie bardzo dobra.
Język barwny, plastyczny. Temat ciekawy, bo jest to wyimek z burzliwej historii Haiti, pokazujący powstanie czarnych niewolników pod koniec XVIII w. ,
a następnie stworzenie królestwa Haiti pod panowaniem czarnoskórego władcy. Fakty historyczne i autentyczne postaci przeplatają się tu z elementami magii,
jak przemiany ludzi w zwierzęta.
Nie bardzo zrozumiałam natomiast celowość wprowadzenia wątku Pauliny Bonaparte.
“Realizm magiczny. Przewodnik praktyczny”
Krótki szkic literacki Tomasza Pindela chronologicznie podsumowuje proces kształtowania się pojęcia "realizm magiczny" ze szczególnym uwzględnieniem obecności tego
gatunku w literaturze latynoamerykańskiej. Autor proponuje jedną z możliwych definicji, przytaczając przykłady dzieł, realizujących założenia tego nurtu.
Wyznacza granice pomiędzy realizmem magicznym, a gatunkami pokrewnymi jak powieść grozy, fantastyka naukowa czy fantasy. Omawia kilka sztandarowych powieści
takich autorów jak Juan Rulfo, Gabriel Garcia Marquez czy Alejo Carpentier oraz wskazuje przykłady realizmu magicznego w polskiej literaturze. Analizuje
również "Pachnidło" Patricka Süßkinda jako przykład błędnego zaklasyfikowania dzieła literackiego do omawianego gatunku. Na koniec podaje niezbyt obszerną
i dosyć oczywistą listę tytułów, po które warto sięgnąć, zarówno powieści, jak i literaturę teoretyczną.
Przeczytałam z zainteresowaniem, ale jest to książka dla pasjonatów tematu, nie zaś dla szeroko pojętego odbiorcy. Trochę też mi zabrakło przykładów
powieści z
innych kręgów kulturowych. Jest to więc raczej zajawka, która może zachęcić do dalszego zgłębiania tego zjawiska literackiego.
Wymęczyła mnie ta historyczno-biograficzna powieść. W trakcie lektury kilkakrotnie chciałam ją porzucić, ale szczypta ciekawości zwyciężyła.
Podtytuł wyznacza etapy życia Marii z Magdali i określa ramy tej historii.
Maria, pół Żydówka, pół Egipcjanka, traci matkę we wczesnym dzieciństwie. Opiekuje się nią starsza siostra, Marta i ojciec. W wieku 5 lat zostaje odesłana do dziadków do Egiptu, gdzie zdobywa wykształcenie w świątyni Izydy i zostaje kapłanką bogini. Już jako pewna siebie dziewczyna powraca do rodzinnego domu, gdzie styka się z wrogością ludzi, którzy nie akceptują jej wyzwolonego sposobu bycia, odbiegającego mocno od wizerunku żydowskiej kobiety. Doprowadzona na skraj szaleństwa, spotyka Jezusa i przemienia się w strażniczkę bramy światłości.
W książce znajdziemy sporo opisów rytuałów kultu bogini Izydy, wiele elementów nadprzyrodzonych, jak znaki, widzenia, przepowiednie. Autorka, Ewa Kassala, nie skupia się szczególnie mocno na kwestiach wiary chrześcijańskiej, choć odnajdziemy w tekście cytaty z Biblii. Na końcu zostaje przytoczona ewangelia Marii Magdaleny, niekompletna i dla mnie zupełnie niezrozumiała.
Książkę odebrałam jako rodzaj baśni, osnutej na życiorysie Marii. Oczekiwałam czegoś trochę innego.
“Niksy” – minirecenzja
Nieczęsto wybieram literaturę amerykańską, ale "Niksy" Nathana Hilla zaintrygowały mnie tytułem i mocno skrajnymi opiniami czytelników na portalu Lubimy Czytać. Czekały na swoją kolej ponad dwa lata i wreszcie się doczekały. Opasłe tomiszcze, w druku liczące ponad 860 stron, w wersji elektroniczno-syntetycznej 15 godzin, pożarłam w 3 dni. Wybitna lektura to nie jest, ale zaciekawia i wciąga.
Autor porusza się pomiędzy trzema płaszczyznami czasowymi – współczesność w roku 2011, dzieciństwo głównego bohatera w roku 1988 i studencki epizod matki głównego bohatera w roku 1968.
Główną postacią jest Maxuel, wykładowca literatury, niespełniony pisarz, pracujący od dziesięciu lat nad swoją pierwszą powieścią. W dzieciństwie porzuciła go matka, co położyło się cieniem na jego dorastaniu. Po dwudziestu latach matka w nietypowych okolicznościach zjawia się znowu w jego życiu, oskarżona o napaść na kandydata na gubernatora Chicago. Maxuelowi daje to szansę na rozwikłanie zagadek z przeszłości.
Podejmowanych tematów jest tu więcej. Amerykańskie życie społeczno-polityczne, obłuda mediów, wyalienowanie człowieka, ucieczka w wirtualny świat gier komputerowych, utrata najlepszego przyjaciela, niespełniona miłość, protesty hippisów przeciwko wojnie w Wietnamie i wiele więcej. Mimo, że Hill zmienia czas, miejsce akcji i formę narracji, robi to w sposób przejrzysty, unikając chaosu.
Motywem przewodnim jest pewne zagubienie w rzeczywistości, trud podejmowania życiowych wyborów i pogoń za mrzonkami, niksami, które nas zwodzą i kierują na manowce.